czwartek, 30 czerwca 2016

xdddddddddd

Macie jakieś pomysły na dalszy ciąg historii? Z chęcią je przeczytam :-) Piszcie w kom.
Kolejny rozdział za co najmniej jedną odpowiedź XD

wtorek, 28 czerwca 2016

Roz.16 Zysk a zarazem strata

-Aaaaaaaał!!!- poniosło się echem po całym lesie. - Lili! Ostrożniej! To boli.
- Księżniczka. - burknęła pod nosem Lili.
Tako leżał w ich jaskini i darł się w niebo głosy. Z nosa obficie kapała mu krew.
Chcecie wyjaśnień? Bardzo proszę.
Otóż chyba każdy z was ma taki dzień w roku, którego wprost nie cierpi i ma w tym dniu ogromnego pecha.
Dla Tako takim dniem były jego urodziny. Zawsze przytrafiały mu się wtedy najgorsze rzeczy.
Dzisiaj zaliczył już: rąbnięcie w drzewo głową, zanurkowanie w lodowatej wodzie i najnowsze nieszczęście - rozcięcie sobie nosa podczas polowania.
- Niech ja ją tylko dorwę! - mruczał pod nosem. - Pozna mnie tedy, chwastożer jeden!
- Tako, nie ruszaj się!A wiesz co jest jeszcze dziwne? Że ty i Luna macie w tym samym dniu urodziny.
- Tyle, że ona zapewne ma szczęście, skoro ja mam pecha.
Obok pacjenta leżała miseczka z kory z czystą wodą ze źródełka, w którą Lili co chwila maczała liść z drzewa bananowego i przemywała (a przynajmniej się starała) ranę poszkodowanego.
- Może lepiej sama dzisiaj pójdę coś upolować? - zaproponowała nieśmiało.
- Nie ma różnicy czy tam mi się coś stanie, czy tu. Tak czy siak mogę się założyć, że jeszcze nieraz dzisiaj oberwę.
- Jak sobie chcesz, ale wiesz, pamiętaj, że cię nie zmuszałam. - przewróciła oczami i zanurzyła liść w zimnej wodzie.
Już prawie udało jej się przemyć do końca ranę, kiedy Tako znów przekręcił nieostrożnie łbem i ponownie trafiła, zamiast w ranę, to w oko lwa.
- Mam dosyć! - ryknął na całe gardło. - Przez ciebie mam wyjątkowo nawodnione oko!
- Basta!!! Jak taki jesteś, to sam sobie przemywaj tę głupią ranę! - wrzasnęła, chyba po raz pierwszy w życiu.
Chwyciła w zęby miskę i wylała niespodziewanie na pyszczek zaskoczonego lwa.
- Lili, czekaj! - zawołał speszony, ale lwica już zniknęła za liściastą zasłoną drzew. - Lepiej za nią pójdę. - powiedział sam do siebie ruszył po śladach towarzyszki.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


- To mówisz, że to jest Kiru?
- Tak i jestem papugą, jakbyś nie zauważyła. Nie obiadem. - wykrztusił przyciśnięty moją łapą do ziemi Kufikuri.
Tak właśnie wyglądało przedstawienie mi nowego towarzysza.
- Luna, mogłabyś go już zostawić? - spytał, śmiejąc się Lego.
- A, no tak. Jasne. - zaczerwieniłam się po uszy i odskoczyłam od papugi.
- Zaczynam żałować, że tu z tobą przyleciałem. - wyskrzeczał do Lego, starając się złapać oddech.
Śmieliśmy się jeszcze przez chwilę, a potem wróciliśmy do codzienności, czyli drzemki, nudy i polowania.
To znaczy, z tym polowaniem, to miałam ochotę chociaż raz móc zapolować sama i sprawdzić swoje umiejętności. Kiedy Lego spał wymknęłam się cichcem z naszej kryjówki i podążyłam znaną mi dobrze ścieżką.
- Dokąd to?! - usłyszałam nad sobą głos papugi i wzdrygnęłam się wystraszona.
- Cicho! Bo się jeszcze obudzi.
- Chyba raczej nie chciałby, żebyś się sama włóczyła po lesie.
- Jestem głodna i mam ochotę na tłustą antylopę, więc wracaj tam i pilnuj, żeby się nie obudził! - ta papuga zaczynała mnie powoli wnerwiać.
- Nie ma mowy! Jeśli już, to w razie niebezpieczeństwa polecę po pomoc, a teraz idę z tobą!
- Jak ty mnie wnerwiasz. - wyburczałam.
- Słyszałem i wzajemnie.
- Gumowe ucho.
- To też słyszałem.
Burknęłam coś jeszcze pod nosem i ruszyłam przed siebie. Kufikuri przez cały czas dotrzymywał mi towarzystwa i na dodatek co chwila skrzeczał w niebo głosy.
- Jeszcze trochę, a cała zwierzyna zwieje z tego lasu. - mówiłam sama do siebie. - Zamkniesz się wreszcie?! Chcę coś zjeść!
Oczywiście nie zaprzestał swojego darcia. Najwidoczniej lubi mi robić na złość.
Dosyć długo jeszcze szłam przed siebie. Doszłam do miejsc, w których jeszcze nigdy nie byłam. Mijałam nieznane mi dotąd łąki i wodospady.
- Dosyć duża jest ta nasza wyspa. I na dodatek chyba nie jestem tu sama... - ciarki przeszły mi po plecach, bo usłyszałam czyjeś odległe, przyspieszone kroki.
Stałam przez chwilę jak słup soli na środku ścieżki, kiedy z naprzeciwka wyłoniła się kremowa lwica z rozczochraną grzywką na czole. Najeżyłam sierść i stanęłam w pozycji bojowej, ona zrobiła po chwili to samo.
- Kim jesteś?! - warknęłam.
- Ty się najpierw przedstaw. - zasugerowała głosem niewiniątka.
Wyszczerzyłam zęby i rozejrzałam się w poszukiwaniu papugi. Jednak zamiast niej zobaczyłam oszołomionego widokiem złotego lwa stojącego obok nas.
Z mojej strony sytuacja wyglądała fatalnie. Nic nie wskazywało na to, że obcy chciałby mi pomóc. Wręcz przeciwnie: zaszedł mnie od tyłu, blokując drogę ucieczki.
Serce zaczęło mi walić jak oszalałe i nic nie mogłam poradzić na drętwiejące z wolna łapy.
Zauważyłam drwiący uśmiech na pysku przeciwniczki.
,,No dawaj, Lego. Pospiesz się!" - huczało w mojej głowie.
Poczułam jak ktoś mnie przewraca i przyciska mocno do ziemi. Leżałam tak przez chwilę, oczekując najgorszego, ale w pewnej chwili usłyszałam ryk i zza krzaków wyskoczył jasny lew. Odepchnął znacznie mniej rozbudowanego lwa z całą siłą, tak że poleciał daleko ode mnie.
Lego stanął nade mną i obnażył wszystkie kły.
Zamknęłam oczy. Wolałam na to nie patrzeć.
W końcu krzyk przyjaciela wyrwał mnie z odrętwienia. Skoczyłam na równe łapy i rozejrzałam się. Nieopodal zraniony obrońca próbował wstać z ziemi, ale nie za bardzo mu się to udawało.
Kremowa lwica przycisnęła go łapą do wilgotnego gruntu i złoty lew już miał zamiar dokończyć co zaczął, gdy nagle poczułam przypływ sił i z największym impetem na jaki tylko mogłam się zdobyć skoczyłam na stojącą bliżej mnie lwicę. Nie wiem ile przeszło czasu zanim wreszcie udało mi się powalić ją na ziemię. Uczucie wielkiej satysfakcji przepełniało mnie aż do szpiku kości. 
- I co teraz, co? - szydziłam. - Lego, dajesz radę?!
- Jasne! - odpowiedział i w tym samym momencie mniejszy lew rąbnął go z całej siły w pysk. 
Poleciał na ziemię. Był w pułapce. Oboje walczyli w konarach wielkiego drzewa, więc z dwóch stron otaczały ich jego potężne korzenie.
- Chwila. - usłyszałam pod sobą nieco mniej agresywny głos przeciwniczki. - Lego? To w ogóle możliwe? Znaczy, że ty mogłabyś być...
Wpatrywałyśmy się w siebie przez chwilę. Nie miałam pojęcia o co jej może chodzić. 
- Luna...? - wypowiedziała to słowo ostrożnie i powoli.



Wytrzeszczyłam na nią oczy. Nadal nie wiedziałam kim jest, ale mimo wszystko cofnęłam się, pozwalając jej wstać.
- A ty to niby...? -   ode mnie wzroki rzuciła się w stronę towarzysza. Zagrodziła mu drogę do Lego i wyszczerzyła zęby.
- Lili, co ty robisz?
,,Lili" - znajome imię. Coś, co przez wiele lat chyba znałam i pamiętałam.
,,No dawaj! Przypomnij sobie!" - mówiłam, w myślach przeszukiwałam każdy kawałek wspomnień. Coś powoli przejaśniało mi pamięć. 
Dwie małe lwiczki bawiące się na sawannie, dotyk pyszczka matki w przytulnej grocie.
- Lili. - wyszeptałam i łzy radości pojawiły się w moich oczach. 
Odwróciła w moją stroonę głowę i uśmiechnęła się niepewnie.
- Luna? - kiwnęłam łbem i obydwie zaczęłyśmy płakać.
Podbiegła do mnie, a ja przytuliłam ją mocno.
- Lili, c-co się dzieje??? - spytał nieco zmieszany.
- Nie widzisz?! Przecież to oni... - odwróciła się w stronę Lego i powoli do niego podeszła.
- Lego...? To ty? To naprawdę ty? - uśmiechnęła się delikatnie i rozpoznała tego małego lewka, który zawsze się o nią troszczył.
Razem ze wspomnieniami z dzieciństwa wróciły też te gorsze chwile. Te, w których oni byli razem.
Kremowy lew wpatrywał się przez chwilę w jej oczy.
- Lili... - wyszeptał. - Lili! To...to ty! - nie wytrzymał ze szczęścia.
Podniósł się z trudem i przytulił lwicę.
Patrzyliśmy na to przez chwilę, ja i Tako, i chyba nie tylko mnie walił się świat przed oczami.
- No to klapa. - oceniliśmy jednocześnie.


piątek, 17 czerwca 2016

Uwaga!

Od następnego posta zmieniam styl pisania. Cała opowieść będzie zapisywana przez Lunę, a następnie jej córkę (no i masz, zdradziłam kawałek dalszych wydarzeń z jej życia XD). Tak trudno napisać choćby jeden komentarz? Pliiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiis. Strasznie już bym chciała się z wami podzielić nowym postem :-) Czekam i ostrzegam: jestem uparta i zaczekam ile będzie trzeba na ten kom. . (wiem, wiem: ,,Jaka ona jest wredna'' XD)