niedziela, 7 sierpnia 2016

Roz.20 Czyli przyjaźń...?

Lili

Jak ona mogła?! Jak mogła?! Przecież dobrze wiedziała, że mi się podoba! Wiedziała ile dla mnie znaczy!
Biegłam przed siebie przemierzając kilometr za kilometrem wielkiej wyspy, która przez tyle lat stała się dla mnie zwykłą klatką.
Tyle lat tkwiłam tu razem z jedynym przyjacielem jaki mi pozostał, myśląc, że najważniejsze osoby w moim życiu nie żyją, a tu taka niespodzianka!
Tak się cieszyłam, że wreszcie nie jesteśmy sami, a teraz... Teraz chciałabym, żebyśmy się nigdy nie odnaleźli. Tak byłoby dla wszystkich lepiej.
Albo najłatwiej byłoby, gdybyśmy nigdy się tu nie znaleźli. Mam dosyć!
Pędziłam przed siebie czując już mrowienie w łapach od ciągłego biegu. Wyskoczyłam na polankę usianą wysoką zieloną soczyście trawą. Gdy byłam w jej połowie potknęłam się o wystający kamień, rozcięłam sobie tylną łapę i o mały włos bym się przewróciła, kiedy poczułam jak ktoś łapie mnie w locie.
- Lili? - usłyszałam zdziwiony głos Tako i otworzyłam oczy.
Tak w sumie to wisiałam w powietrzu, dotykając tylko tylnymi łapami do ziemi pod dziwnym kątem. Tako stał nade mną i podtrzymywał łapami moje plecy.
Odepchnęłam go z furią i walnęłam o ziemię.
- Co jest? - spytał zaskoczony. - Ty... płaczesz? Lili, co się...
,,Jeszcze nie!'' - fuknęłam w myślach.
- Nie twoja sprawa! - wrzasnęłam. Miałam ochotę się na kimś wyżyć, a piekąca łapa tylko zaostrzała mój gniew. - W ogóle to wszystko twoja wina!
Darłam się na niego i nie potrafiłam przestać, a wszystko przez to, że gdybym przestała to natychmiast łzy pociekłyby po moim pyszczku.
- O co ci chodzi? - rzucił oburzony, a ja byłam jeszcze bardziej wkurzona.
- O co mi chodzi? O co mi chodzi?! Ty... Ty zawsze... - próbowałam coś wymyślić, ale nie umiałam znaleźć jakiegoś sensownego obwinienia.
Już dłużej nie mogłam powstrzymywać płaczu. Wpadłam w histerię.
Poczułam jak Tako tuli mnie do siebie.
- Zostaw mnie. - jęknęłam i spróbowałam go odepchnąć, ale miał mocny uścisk.
Przestałam się szarpać i ukryłam mokry od łez pyszczek w jego grzywie. Mimo wszystko ten przytulas trochę mnie pocieszył.
- Nie płacz już. - usłyszałam jego uspakajający szept. - To przez Lego?
- T-tak, ale... sko-kąd to wiesz? - drgawki po płaczu wciąż jeszcze utrudniały mi wysławianie się.
- Bo ja zachowywałem się identycznie, kiedy wciąż o nim nawijałaś. No, może nieco spokojniej. -struchlałam.
Czy on się ze mnie nabija? Czy to ja zawsze byłam taka głupia, że nie zauważyłam, że naprawdę mnie lubi?
- Co...? - wykrztusiłam. Odsunęłam głowę, żeby móc spojrzeć na jego pyszczek. Miał zmieszany wyraz twarzy.
- Ja... - bąknął. - Wiem, że tego być może pożałuję, ale nie chcę już się dłużej bać. - wymruczał pod nosem i niespodziewanie liznął mnie w policzek.
Odsunął się jednak szybko i strasznie się zaczerwienił.
- Nieważne. Zapomnij o tym jeśli chcesz. - burknął zażenowany.
Czyli jednak byłam głupia. Przypomniałam sobie tamtą noc, kiedy zwierzał mi się na temat swojego dawnego życia i Elli, a ja debilka nie załapałam, bo w głowie miałam oczywiście tylko Lego, który i tak znalazł sobie inną miłość. A Tako przez tyle lat dbał o mnie, polował dla mnie, kochał mnie...
Zawsze traktowałam go jak przyjaciela, ale w sumie... Nawet jest zabawny. Ale też jest zupełnym przeciwieństwem Lego.
Jakby dopasować mnie i Lego do jakiejś historycznej pary to przypominalibyśmy pewnie Mufasę i Sarabi. Oni zawsze się ze sobą zgadzali i mieli ze sobą wiele wspólnego.
A z kolei ja i Tako bylibyśmy jak Kovu i Kiara. Oni bardzo się od siebie różnili i czasem nawet ze sobą kłócili.
Nie wiem czy tego chcę, ale chyba wolę jeszcze przemyśleć tę sytuację i się zastanowić. Z resztą, nie mam ochoty na kolejne romanse po bolesnej stracie Lego. W każdym razie miło, że mimo wszystko próbował mnie pocieszyć.
- Eeee... Tako, ja...
- Przepraszam, jeśli zrobiłem to wbrew twojej woli. - odwrócił się i usiadł plecami do mnie.
- Tako, ja po prostu nie chcę tak szybko, zrozum! Dopiero co straciłam bardzo ważną dla mnie osobę i potrzebuję trochę więcej czasu, żeby wszystko sobie przemyśleć. - tłumaczyłam jak jakiemuś małemu dziecku. Ale w sumie przypominał mi właśnie takie małe lwiątko, któremu wszystko trzeba dokładnie tłumaczyć i pokazywać.
- Jasne. - mruknął wciąż odwrócony.
- Hej - powiedziałam łagodnie, kładąc łapę na jego ramieniu. Odwrócił się i spojrzał na mnie niechętnie. - Proszę, a jak na razie zostańmy przyjaciółmi. Powiem ci, kiedy będę gotowa.

Tako

,,Przyjaciółmi'' - prychnąłem w myślach, ale rozumiałem jej sytuację. Ja też po stracie Elki nie miałem ochoty na jakiekolwiek miłostki. Dam jej trochę czasu, ale nie sądzę, żeby zmieniła zdanie. Dziewczyny zawsze tak mówią, a potem ot tak zapominają jak gdyby nic się nie stało.
- Okey. - wydusiłem z trudem.
Unikałem zręcznie jej spojrzenia, które teraz przypominało mi o tej żenującej sytuacji.
- Muszę pobyć sama. - poprosiła z naciskiem.
- Jeśli pójdziesz w stronę niedalekiego wodospadu znajdziesz wysoką skalną półkę, w której jest ukryte wejście na kamienne schodki prowadzące na wysoko położoną, skarpę. Jest osłonięta przez wysokie drzewa i widać stamtąd księżyc. Idealne miejsce do przemyśleń.
- Ale... skąd ty to wiesz? - spojrzała na mnie przenikliwym wzrokiem.
- Bo ja... ten, no... Czasami sobie tam przesiaduję. - odparłem zmieszany.
To było moje własne miejsce. Właściwie nie wiem dlaczego jej o nim powiedziałem.
- Nie mów o nim nikomu. - dodałem pospiesznie, a ona skinęła z wdzięcznością głową.
Odprowadzałem ją wzrokiem dopóki nie zniknęła za zasłoną drzew.
- A mogłeś się debilu nie zbliżać do granicy z Lwią Ziemią! - mruknąłem sam do siebie i opadłem bezsilnie na ziemię. Słońce dawno udało się na swoją nocną drzemkę i ustąpiło miejsca księżycowi.
- Nic mi się nigdy nie układa, a już zwłaszcza w dzień moich urodzin. - dodałem i zamknąłem oczy.

Lili

Zaprzestałam biegu i postanowiłam się nieco uspokoić. Wolnym krokiem zmierzałam we wskazanym przez Tako kierunku. Również ze względu na obolałą kończynę.
Tyle rzeczy zdarzyło się w tym dniu, że nie miałam pojęcia od czego zacząć. Mijałam wysokie drzewa i barwne, egzotyczne rośliny. Wzrok wbiłam w przemieszczający się pode mną grunt. Słyszałam w oddali szum wielkiego wodospadu, który nasilał się z każdym krokiem.
Mam wybaczyć Lego i Lunie? Niby to moi przyjaciele, ale zranili mnie tak bardzo. Nie jestem pewna. A teraz to z kolei ja zrobiłam komuś przykrość.
Z delikatnym uśmiechem odtwarzałam w pamięci pierwsze spotkanie z Tako. Był taki dziwny i nieufny. A zarazem nawet zabawny.
Przeszłam do chwili, kiedy wylądowaliśmy na wyspie. Pamiętam jak się o mnie troszczył, gdy wreszcie przebudziłam się ze śpiączki. Ale też okłamywał mnie przez cały czas. No ale przecież dla mojego dobra!
Dotarłam w końcu na miejsce, odszukałam wejście w skalnej półce i zanurzyłam się w ciemnościach przejścia. Potykałam się co chwila o jakiś wystający kamień albo waliłam głową w zakręcającą w prawo ścianę. W końcu obolała wynurzyłam się z mroku, żeby przejść na wysuniętą wgłąb lądu skałę. Tako miał rację. Tu było cicho, spokojnie i pięknie. Idealne miejsce do przemyśleń.
Przeszłam na koniec skały i usiadłam na jej czubku. Zadarłam wysoko głowę i spojrzałam w gwiazdy. Tak cudownie się iskrzyły. Zastanawiałam się czy moi rodzice też się w nie teraz wpatrują. Czy za mną tęsknią. Zawsze się ze sobą kłócili. Ciekawe jak jest teraz?
Odwróciłam się plecami do krajobrazu, usiadłam i spuściłam smutno głowę.


Ciągle miałam w głowie scenkę zakochanych. Wybaczyć? Czy może nie?
Nie mam pojęcia...
Musiałam się trochę ochłodzić. Zbiegłam na dół i wypatrzyłam przejście po sporych kamieniach pod strumieniami wody wodospadu. Wskoczyłam zgrabnie na pierwszy kamień, a z niego na kolejny. Księżyc prześwitywał przez lustra cieknącej wody tworząc w nich rozmyte odbicie jego poświaty. Kiedy byłam już mniej więcej na środku jeziora wysunęłam się jak najdalej do przodu, żeby zbliżyć się do jednego ze spadających strumieni i najpierw zanurzyłam w nim język, a następnie wybiłam się tylnymi łapami i przeskoczyłam przez niego czując nacisk spadającej wody na całym ciele. Chlupnęłam do głębokiego jeziorka i z przyjemnością przeszłam w stan nieważkości. Wcześniej nienawidziłam wody, ale przez te wszystkie lata spędzone tu nawet polubiłam kąpiele wodne. Czułam się tak jakbym latała. Z resztą, woda w okolicach wyspy była niesamowicie czysta i głęboka, a w naszym wodopoju zawsze zmieszana była z błotem, który szczypał w oczy i tam nie dało się tak zanurzyć jak tutaj. Wynurzyłam się na powierzchnię i z przyjemnością zaczerpnęłam haust świeżego powietrza. Zerwał się nagły wiatr i szarpał moim krótkim futrem. Położyłam się na wodzie i skrzyżowałam łapy na piersi.
Dobrze, że Tako jest wobec mnie taki wyrozumiały i dał mi trochę czasu do przemyśleń, ale wiem, że jego dalszy los będzie zależał wyłącznie od mojej decyzji. I chyba to jest największym problemem. Bo przecież nie chcę go zranić. Ale to moje życie i moje wybory, więc pozwolę, żeby to serce zadecydowało.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

I trochę pytanek na koniec :-)   (zapewne spodziewaliście się, że Lili od razu odpowie mu, że tak, ale potrzymam was trochę w niepewności HA HA HA!)
a)Czy Lili przebaczy zakochanym?
b)Czy zdecyduje się na związek z Tako?
c)Jak zareaguje Tako jeśli Lili jednak się nie zgodzi?

6 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział, teraz,pytanka:
    a)Powinna, serce nie sługa.
    b)Pewnie tak, ale dopiero za jakiś czas.
    c)Znając jego będzie udawał że nic się nie stało, a może,jednak "pęknie".

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, te uczucia- same z nimi problemy!To jednak jest sprawka mózgu. Obrazek jest śliczny! Z jakiego filmu pochodzi tło?
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tło pochodzi z Króla Lwa :-) I dziękuję, obrazek po pokolorowaniu w paintcie podrasowałam nieco w Adobe Photoshopie CC.

      Usuń
  3. Kolejny ciekawy rozdział.
    1.No powinna,a raczej musi bo jeśli nie przebaczy to ją znielubię.XD
    2.Tak,ale nie od razu może jak będzie stara.XD
    3.Podobnie jak Dominika uważam,że pewnie będzie udawał,że nic się nie stało.
    Czekam na nową notkę.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały 😃

    OdpowiedzUsuń
  5. UWAGA! Uwaga!
    Zapraszam na swojego bloga :
    Innazagaa.blogspot.com
    Zdradzę tylko tyle, że blog opowiada o życiu pewnej białej lwiczki o imieniu Zagaa...
    Co dalej?
    Dowiesz się jeżeli przeczytasz ten blog.
    Zapraszam serdecznie
    MK
    😊😀😃

    OdpowiedzUsuń