sobota, 19 grudnia 2015

Prolog

Długo po Simbie i Nali nastąpiły czasy potężnego lwa Thorina. Jednak ta opowieść nie będzie o królewskim potomku (przynajmniej do pewnego czasu). Dotyczyć będzie raczej zwykłej lwicy, z tego właśnie stada, o niezwykłym życiu.
Zacznijmy może od początku:
Ivi była ciekawą świata, małą, białą lwiczką o nienagannych manierach i przyjaznym nastawieniu do wszystkiego co ją otacza. Natomiast Raffa był małym psotnikiem, który uwielbiał stroić innym żarty i nie za bardzo przejmował się o dobre maniery ale zawsze chętnie udzielał pomocy nawet gdy groziło to nie lada kłopotami.
Gdy pewnego dnia lewek przechadzał się niedaleko wodopoju zauważył Ivi próbującą wydostać się z wysokiego drzewa, na którym utknęła. Raffa nie wahał się ani chwili dłużej, podbiegł do drzewa i właśnie w tej samej chwili lwiczka spadła prosto na niego. Przez chwilę siedzieli na przeciwko siebie obolali ale potem zaczęli się śmiać w najlepsze.
I tak właśnie się poznali. Po dłuższym czasie swojej znajomości zostali dobrymi przyjaciółmi, a gdy lewki stały się już dorosłe przyjaźń przerodziła się w o wiele silniejsze uczucie. Po pewnym czasie Ivi zaczęła się skarżyć na ciągłe bóle brzucha, więc Raffa zabrał ją do Rafikiego. Okazało się, że już niedługo zostaną szczęśliwymi rodzicami z ukochanym potomkiem. Nie minął miesiąc, a narodziny nadeszły.
Po bólach i cierpieniach lwica wydała na świat śliczną córeczkę.

 I tak oto narodziła się Luna...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz